Zachęcam do kupienia drugiego wydania swojej książki:
DZIKIE ROŚLINY JADALNE POLSKI. PRZEWODNIK SURVIVALOWY.

Zawiera ona informacje o jadalności wszystkich roślin krajowych (ponad 1000 mniej lub więcej jadalnych gatunków), obszerny wstęp o ich przyrządzaniu i wiele zaskakujących ciekawostek.
TUTAJ INFORMACJA JAK ZAMÓWIĆ KSIĄŻKĘ
Książka ma prawie 300 stron A5, 100 rycin czarno-białych i 36 zdjęć. Drugie wydanie poszerzono o kilka nowych haseł, kilkadziesiąt stron tekstu, ponad 50 nowych przepisów i zdjęcia kolorowe.

strona tytułowa


PODOBNE INFORMACJE ZNAJDZIESZ W KSIĄŻCE "DZIKIE ROŚLINY JADALNE POLSKI" (ALE WSZYSTKICH HASEŁ - OKOŁO 400!)

dąb
pałka
orlica
marchew
łopian
komosa
pokrzywa
barszcz
lilia
lipa
czosnek


DĄB Quercus
W naszym kraju rosną pospolicie w lasach dąb szypułkowy Quercus robur, bezszypułkowy Q. petraea oraz na jednym stanowisku (w Bielinku nad Odrą) dąb omszony Quercus pubescens, gatunek typowy dla suchych lasów południowej Europy. Ponadto coraz częściej jest spotykany zdziczały lub sadzony amerykański dąb czerwony Quercus rubra (znajdziesz go Czytelniku nawet na polskich groszach w Twoim portfelu!).

żołędzie po wyługowaniu

Żołędzie po wyługowaniu w roztworze popiołu lipowego.

Żołędzie większości gatunków dębów na świecie były użytkowane przez prymitywne kultury jako wspaniałe źródło skrobi, stanowiąc czasem podstawowe pożywienie roślinne, odpowiadające swą rolą ziemniakom we współczesnej Polsce. Przeciętny polski obywatel może za swój dzienny zarobek kupić dziesięć wiaderek ziemniaków. Taką samą ilość żołędzi można zebrać w ciągu jednego dnia w roku ich obfitego owocowania, który następuje co 2-3 lata. Trochę więcej czasu potrzeba jedynie na ich przygotowanie. Nie odeszliśmy więc tak bardzo daleko od naszych przodków...
Problem z żołędziami polega na tym, że są gorzkie, bo zawierają taninę. Z przyjemnością można zjeść kilka żołędzi na surowo, przy większej ilości drętwieje język, można też nabawić się zaparcia lub bólu głowy. Słodkie, pozbawione goryczki owoce ma dąb wielkoowocowy Quercus macrocarpa z Ameryki Pn. Znam w Polsce dwa owocujące okazy - w parkach w Wilanowie i Krasiczynie. Ponadto niektóre formy dębu Quercus ilex (jeden z głównych składników zieleni miejskiej i lasów na wybrzeżu Morza śródziemnego) oraz dębu omszonego mają owoce o małej zawartości taniny lub zupełnie słodkie.
Żołędzie były podstawowym składnikiem pożywienia roślinnego wielu plemion Indian, szczególnie w Kalifornii. Tamże budowali oni olbrzymie spichlerze plecione w formie koszy na nóżkach. Natomiast Paiutowie kładli je w doły wyłożone liśćmi szałwi. Niektóre plemiona przechowywały zapas żołędzi przez wiele lat w bagnistym gruncie. Żołędzie są też zapomnianym pokarmem Europejczyków. Istnieje kilka metod na usuwanie z nich taniny. Najłatwiejsza polega na moczeniu żołędzi w ługu (wodnym roztworze popiołu) z drzew liściastych, najlepiej lipy (wystarczy kilka łyżek popiołu na niewielki garnek z żołędziami). Kolejność postępowania jest dowolna: niektóre plemiona (np. Odżibwejowie) moczyły w ługu obrane całe żołędzie, a potem płukały je i gotowały, Potawatomi trzymali je w siateczce i wypłukiwali ług serią gorącej i zimnej wody, potem suszyli je i tłukli na mąkę. Inne plemiona ługowały wcześniej rozdrobnione, potłuczone żołędzie. Indianie Shasta tłukli je z nawet z łupą, którą potem odwiewali. Indianie Cowlitz i Paiutowie wkładali żołędzie w bagnisty grunt, gdzie powoli traciły gorzki smak.
Żołędzie po ugotowaniu i wyługowaniu mają mało wyrazisty smak, trochę zbliżony do gotowanego zboża. Mogą stanowić jednak podstawę różnych potraw. Indianie jadali je zwykle z mięsem i syropem klonowym.
Już na Węgrzech licznie występuje dąb burgundzki Quercus cerris. Na Bliskim Wschodzie drzewo to jest odwiedzane w sierpniu przez wielkie ilości małych owadów, które nakłuwając rośliny powodują wydzielanie słodkiego płynu bogatego w cukier, krystalizującego w małe ziarenka. Wędrowne plemiona Kurdystanu zbierają (a może już tylko zbierały) tą wydzielinę zanurzając całe gałęzie, na których się formuje, w gorącej wodzie i odparowując ją w syrop. Jest ona używany jako słodzik lub mieszana z mąką do ciast.

PAŁKA Typha (pałkowate Typhaceae)
Dwa gatunki pałki, pałka szerokolistna Typha latifolia (najpospolitszy gatunek pałki na całej północnej półkuli) oraz wąskolistna Typha angustifolia występują w całej Polsce w mokrych rowach oraz na brzegach stawów i jezior. Rośliny z tego rodzaju należą do najważniejszych i najłatwiejszych do pozyskania źródeł pożywienia w dzikiej przyrodzie, można je ponadto znaleźć nad wodami na całym świecie. Wszystkie ich części są jadalne.
Korzenie, grubości kciuka, są jadalne na surowo i gotowane. Należy pozyskiwać je od jesieni do wiosny. Jedyna trudność polega na tym, że woda jest wtedy bardzo zimna i wkładanie do niej rąk, nie mówiąc o bosych nogach, jest bardzo nieprzyjemne. W lecie są zwiotczałe i mają mało składników pokarmowych. Zwykle są zagłębione w śmierdzącym mule, dlatego należy je dobrze umyć przed użyciem. Używane były przez biednych osadników w Virginii oraz wiele prymitywnych ludów, szczególnie często przez Indian. Najczęściej mielili je na mąkę, z której przyrządzali rodzaj papki, tak robili np. Paiute. Natomiast Indianie Cree suszyli na zimę całe obrane korzenie. Jeden hektar pałki może dać 8 ton mąki z korzeni. Zawierają one 55-80% węglowodanów, w tym 30-46% skrobi, oraz 6-8% białka. Mąkę tą można także dodawać do mąki zbożowej i piec z niej chleb. Pamiętać należy, że korzenie te, pomimo przyjemnego smaku zbliżonego do ziemniaków, zawierają dużo podłużnych włókien, które trudno pogryźć. Są trzy sposoby ich utylizacji. Można żuć surowe lub gotowane korzenie i po paru minutach wypluć włókna. Można pokroić korzenie na plasterki grubości kilku milimetrów i jeść wraz z pociętymi włóknami, wreszcie można, długo gotując korzenie (np. 2-3 godziny) oddzielić sitem odżywczy wywar od włókien.

korzenie pałki

Sproszkowane korzenie pałki szerokolistnej wraz z korzeniami krwiściągu większego Sanguisorba officinalis, łączenia baldaszkowatego Butomus umbellatus i dwóch gatunków lilii: Lilium spectabile i L. martagon były przez Jakutów (w XIX w.) dodawane zamiast mąki do potrawy zwanej 'butagas'.

nasady pedow palki

Pokrojone nasady młodych pędów pałki zebrane w maju - świetny element zupy jarzynowej.

Najsmaczniejsze są nasady młodych pędów pałki (smakują jak ziemniaki i pory ugotowane razem z dodatkiem niewielkiej ilości małż) w okresie od wczesnej wiosny do czerwca, jadalne na surowo, ale lepsze gotowane w zupie. W lecie robią się twarde. Wyglądają jak gigantyczne pory. Postępujemy z nimi też jak z porami - używamy jedynie miękką białą część długości 5-20 cm. Im później zbieramy te pędy tym więcej zewnętrznych twardych warstw łodygi musimy odrzucić. Jak rozpoznać, które warstwy odrzucić? Otóż rdzeń nadający się do użycia powinien być tak miękki, że łatwo go pogryźć na surowo. Za twarde warstwy łodygi stawiają opór zębom. Na początku lata z grubej łodygi można użyć jedynie rdzeń grubości cienkiego ołówka, a w sierpniu całe pędy są zbyt twarde i trzeba zacząć zbierać korzenie. Jedna z angielskich nazw pałki to "kozackie szparagi" (Cossack asparagus), bo była ona tradycyjnie jedzona przez Kozaków. Angielski podróżnik pisze w swoim opisie podróży po Rosji, że ludzie pożerali ją na surowo z taką zachłannością jakby był to religijny obowiązek. Widać ją było na każdej ulicy i w każdym domu, przywiązaną do patyków. Wyborne są także młode żeńskie kwiatostany - "pałki" od których wywodzi swą nazwę cała roślina. Można je jeść na surowo lub gotowane. Smakują jak kolby kukurydzy.
Bardzo cennym pożywieniem, bogatym w białko, jest żółty pyłek. Trzeba jednak dopilnować terminu - pojawia się on na kwiatostanach jedynie na około tydzień. Duże jego ilości można otrzepać z pałek na talerz, Indianie ugniatali go w rodzaj ciasteczek, które później gotowali. Przyrządzanie ciast z dodatkiem pyłku pałki jest szczególnie popularne w pd-wsch. Azji.
Jadalne są także nasiona. Indianie robili z ugniecionych prażonych nasion placki pieczone na żarze, albo też gotowali je przy pomocy rozżarzonych kamieni na papkę lub zupę. Są one bardzo drobne, w dodatku występują razem z puchem. Aby się go pozbyć Indianie wrzucali je do worka razem z żarzącymi się węglami i potrząsali. Puch wypalał się, a z worka wypadały prażone nasiona.

ORLICA Pteridium (orlicowate Hypolepidaceae)
Orlica pospolita Pteridium aquilinum jest jedną z najbardziej kosmopolitycznych roślin świata, występuje w różnych zbiorowiskach leśnych i nieleśnych od arktyki do tropików. Jej różne części, a szczególnie zarodniki są silnie rakotwórcze. Była jednak wykorzystywana jako cenne źródło skrobi przez dziesiątki ludów na całym globie.

orlica

Jej suszone kłącza zawierają aż 60% skrobi. Niestety są one bardzo gorzkie. Tej lekko trującej (i powodującej zatwardzenia) goryczki bardzo trudno pozbyć się całkowicie, nawet po kilkukrotnym gotowaniu. Można jednak wyeliminować przynajmniej jej większą część. Najłatwiej doprowadzić te kłącza do jadalności przez ich wysuszenie (można je tak przechowywać latami), obranie z gorzkiej czarnej skórki, a potem młócenie kijami. Suche części skrobiowe wykruszają się wtedy z twardych podłużnych włókien. Przy niewielkiej ilości obrabianych kłączy może z tym być trochę zachodu, ale przy większych ilościach można by zamienić to w prawdziwy przemysł. Moje eksperymenty wykazały, że można bez trudu zebrać ok. 6-7 kg świeżych kłączy na godzinę z łana orlicy rosnącego na miedzy na Podkarpaciu. Podobno orlica z Wysp Kanaryjskich ma kłącza dużo grubsze i łatwiejsze do zbierania. Ze względu na swoją pożywność i powszechne występowanie (na zachodzie Europy na pastwiskach występują czasem wielokilometrowe łany tego gatunku) kłącza były często używane jako pokarm. W 1683 r. w niektórych regionach Francji była taka bieda, że ludzie odżywiali się głównie chlebem z orlicy. W 1745 r. książę Orleanu dał Ludwikowi XV kawałek chleba z paproci, mówiąc: "Panie, to jest to czym żyją twoi poddani". Na Syberii warzono piwo z kłączy orlicy dodając słodu w ilości 2/3 ich wagi. Mieszkańcy Palma i Gomera przyrządzali chleb z zwany "gofio" pieczony z mąki z mielonych kłączy i jęczmienia. W 1405 r. Betançon zauważył, że mieszkańcy Wysp Kanaryjskich w Ferro żyją na korzeniach paproci ("jeśli chodzi o ziarno, to nie mieli żadnego, ich chleb był zrobiony z korzeni paproci"). Kłącza orlicy jedli też Indianie - Hesquiat, Nitinaht i Thompson i inne sąsiednie plemiona jadły je pieczone lub gotowane i ubijane na mąkę lub papkę po usunięciu twardej, zewnętrznej skórki. Jedli je także mieszkańcy Nowej Zelandii!

orlica

Inną jadalną częścią orlicy są młode pastorałowate liście. Wychodzą one z ziemi bardzo późno (ok. 1 maja) i są jadalne (miękkie) przez jakieś dwa tygodnie (aż osiągną 20 cm wysokości). Jeśli liście można łatwo złamać oznacza to że są jadalne, jeśli liście stawiają opór, łamią się nierówno i pozostają nie złamane włókna, znak, że już za późno na zbiór. Surowe liście są gorzkie i mają działanie rakotwórcze. Dodatkowo zawierają tiaminazę, enzym powodujący rozkładanie witaminy B1. Jadalne są dopiero po ugotowaniu, najlepiej z łyżką popiołu z drzew liściastych (oczywiście potem popiół dobrze jest wypłukać). Takie młode liście gotowali górnicy w Kalifornii, są cenione w Japonii (jako potrawa "warabe"). Liście, na surowo lub gotowane jedzone były przez Indian (m.in. Costanoan, Salisz, Odżibwejowie). Odżibwejowie żywili się przez przynajmniej kilka dni przed wiosennymi polowaniami wyłącznie orlicą, bo wtedy łania także karmi się nimi, i wojownicy pachnieli jak ona.

MARCHEW Daucus (baldaszkowate Apiaceae)
Marchew zwyczajna Daucus carota jest pospolitą rośliną suchych łąk, muraw, pastwisk i przychaci, spotykaną na glebach gliniastych i wapiennych. Jej południowoeuropejski podgatunek jest przodkiem ogrodowej marchwi o pomarańczowym korzeniu.

korzenie korzenie dzikiej marchwi

Nasza dzika marchew ma cienki, łykowaty, biały korzeń, na pierwszy rzut oka bardzo różny, ale w smaku i zapachu ten sam. Marchew jest rośliną dwuletnią. W pierwszym roku (i na wiosnę drugiego roku) jej korzeń jest miększy i bogatszy w składniki odżywcze, niż korzeń dwuletnich roślin kwitnących. Jadalne są także łodygi i liście marchwi, które można gotować w zupie. Bardzo smaczne są też smażone na oleju kwiatostany. Nasiona mogą być używane jako przyprawa do sosów (jak kminek) lub prażone jako substytut kawy. Łatwa do znalezienia, cenna roślina jadalna o swojskim smaku.

ŁOPIAN Arctium (złożone Asteraceae)
Łopian większy Arctium lappa. Pospolita roślina występująca na przychaciach, przydrożach i brzegach wód w całym kraju ("rzep" - nie mylić z nadzrecznym lepiężnikiem). Korzenie cenione dawniej w wielu krajach, młode jedzone na surowo, starsze gotowane. Wciąż uprawiany jako warzywo w Japonii ("gobo"). Łopian jest dwuletni, korzenie, aby były smaczne i miękkie, muszą być zebrane między jesienią pierwszego roku a wiosną drugiego roku, przed pojawieniem się łodygi z kwiatami. Korzeń jest biały, ale szybko traci barwę na powietrzu (aby ją zachował musi być przechowywany w occie). Jest bardzo smaczny. Może być suszony. Korzeń zawiera dużą ilość inuliny, cukru, który nie jest przyswajany przez człowieka, może więc powodować fermentację w jelitach i wydzielanie gazów. Jadalne są też podobno młode liście (według mnie mają ohydny smak), ale smaczniejsze są obrane ze skórki łodygi i ogonki liściowe. Irokezi suszyli korzenie przy ogniu i przechowywali je na zimę, potem mocząc w wodzie i gotując z nich zupę, jedli też gotowane młode liście. Oto co pisze o tym gatunku ksiądz Kluk: "Łodygi na wiosnę poki miękkie są, i ogony liściowe, obłupione, mogą się gotować iak szparagi, do zdrowego na stół zażycia; albo kwasić iak ogórki."
Zarówno w medycynie zachodniej jak i w chińskiej uważa się, że korzeń łopiana większego może być używany do odtruwania organizmu z nagromadzonych w nim różnorodnych toksyn. Podobne właściwości do łopiana większego ma łopian mniejszy Arctium minus występujący na podobnych siedliskach. Ponadto w Polsce występują jeszcze dwa gatunki łopianów: łopian pajęczynowaty Arctium tomentosum, też pospolity chwast przychaci, oraz dosyć rzadki leśny łopian gajowy Arctium nemorosum. Mają one przypuszczalnie podobne właściwości do łopiana większego.

KOMOSA Chenopodium (komosowate Chenopodiaceae)
Większość gatunków komos była wykorzystywana jako pożywienie przez wiele ludów Eurazji i Ameryki. Są to rośliny występujące na miejscach ruderalnych, przychaciach, śmietniskach, przydrożach oraz jako chwasty upraw okopowych np. ziemniaków. Mają jadalne liście, młode także na surowo, starsze liście muszą być gotowane (raz lub dwa razy), a woda odlana. Jadalne są także nasiona, które były mielone na mąkę. Nasiona zawierają saponiny (jak fasola), dlatego powinny być przed użyciem namoczone przez noc, a potem dobrze przepłukane. Zawierają 49% węglowodanów i 16% białka. Najpospolitszym i najczęściej używanym gatunkiem jest komosa biała (lebioda) Chenopodium album. Od czasów prehistorycznych do XVIII w. była ona uprawiana jako warzywo w Europie, wciąż jedzona jest w Japonii. W czasie I i II wojny światowej była najczęściej wykorzystywaną dziką rośliną będącą substytutem warzyw. Jeden z najpowszechniej użytkowanych przez Indian gatunków roślin. Jadało ją przynajmniej 30 szczepów Indian i Eskimosów (np. Irokezi, Thompson, Dakota, Navaho, Apacze). Młode rośliny były najczęściej jedzone gotowane jak szpinak, rzadziej na surowo. Navaho, Paiute i Indianie z Montany jedli też zmielone nasiona. W podobny sposób użytkowano jeszcze kilkanaście innych amerykańskich gatunków z rodzaju Chenopodium. Bardzo pożywna, bogata w witaminy A, B1, B2 i C oraz w mikroelementy. Na glebach zatrutych dużymi dawkami nawozów sztucznych może kumulować trujące substancje azotowe.
Innym pospolicie użytkowanym gatunkiem, głównie dla liści, była w Europie komosa strzałkowata Chenopodium bonus-henricus, u nas spotykana głównie na zachodzie kraju. Używano jej podobnie jak komosy białej oraz jedzono obrane młode pędy, jak szparagi, odkopywane razem z częścią znajdującą się tuż pod ziemią.
Wszystkie gatunki komosy są jadalne. Należy jednak kierować się zmysłem smaku. Niektóre gatunki mogą być bardziej aromatyczne i zjedzenie większych ilości może być niezdrowe (ale też i niemożliwe), chodzi szczególnie o komosę mierzliwą Chenopodium vulvaria o nieprzyjemnym zapachu. Pamiętać należy, że do rodzaju tego należy Chenopodium quinoa, gatunek amerykański, którego nasiona są sprzedawane w sklepach ze zdrową żywnością, gdy tymczasem jego bliski krewniak - komosa biała - jest bezlitośnie tępionym chwastem!

POKRZYWA Urtica (pokrzywowate Urticaceae)
Jednym z najpospolitszych gatunków roślin jest pokrzywa zwyczajna Urtica dioica, występująca na bogatych w składniki pokarmowe siedliskach, zarówno w otoczeniu człowieka, jak i w lasach. Liście i łodygi pokrzyw pokryte są gruczołkami wydzielającymi kwas mrówkowy powodujący podrażnienie skóry i pieczenie. Gotowanie lub suszenie usuwa piekące właściwości. Młode liście i pędy od przedwiośnia do maja są bardzo wartościowym pokarmem po ugotowaniu. Później należy używać jedynie najmłodszych liści na wierzchołku pędu, o ile są zielone i świeże. Zawierają dużo żelaza oraz witaminy A i C. Stare liście i pędy nie powinny być jedzone, bo zawierają drobne kamyczkowate twory zwane cystolitami, które podrażniają nerki. Liście pokrzywy najlepiej gotować z niewielką ilością wody, z dodatkiem masła i czosnku. Można także dodać imbiru. Ja zamiast imbiru stosuję jedno kłącze naszego rodzimego kopytnika. Liści pokrzywy można też dodawać do zup. Sok wyciśnięty z liści lub herbatka (której nie cierpię) jest czasem pita w celach leczniczych (oczyszczanie krwi, wzmacnianie). Pokrzywa była od zarania dziejów stosowana jako roślina lecznicza, np. przy leczeniu kataru siennego, artretyzmu i anemii. Sok z liści lub wywar z całej rośliny może być stosowany zamiast podpuszczki do wyrobu wegetariańskiego nabiału. Z młodych liści pokrzywy ważono czasem piwo. Na przychaciach występuje jeszcze jednoroczna pokrzywa żegawka Urtica urens, mniejsza od pokrzywy zwyczajnej. Może być używana w podobny sposób.

BARSZCZ Heracleum (baldaszkowate Apiaceae)
Barszcz zwyczajny Heracleum sphondylium jest pospolitą rośliną żyznych łąk, przydroży i przychaci. Swoim zasięgiem obejmuje Eurazję i Amerykę Północną. Dawniej dzielony był na kilka pomniejszych gatunków, o zbliżonych właściwościach (np. Heracleum sibiricum). Barszcz jest zapomnianym warzywem, kiedyś bardzo ważnym dla Słowian. Nazwa potrawy "barszcz" pochodzi właśnie od tej rośliny. Gotowane młode pędy dają wspaniałą zupę o delikatnym smaku i brązowozielonym kolorze, która jest jednym z moich ulubionych dzikich dań. Surowe pędy są też jadalne, ale nie wszystkim smakują. Najcenniejszą częścią rośliny są podobno obrane ogonki liściowe. Większe ilości barszczu na surowo mogą drażnić gardło lub powodować pieczenie w żołądku. W Polsce, Rosji i na Litwie barszcz jedzono także fermentowany. Posiekane łodygi, liście i kwiatostany wrzucano do beczek i zalewano wodą. Po pewnym czasie fermentował. Sfermentowany barszcz może zawierać niewielką ilość alkoholu. Był więc czymś pośrednim między piwem i kiszoną kapustą. Na Litwie i w Rosji czasem fermentowano go razem z borówkami, a na Kamczatce z owocami jagody kamczackiej Lonicera coerulea.

barszcz zwyczajny

Barszcz zwyczajny rośnie często na przychaciach i bogatych w azot ogrodowych trawnikach.

Kapitan Cook relacjonował, że było to dawniej podstawowe warzywo mieszkańców Kamczatki, używane do wszystkich potraw. Gdy Rosjanie wzięli w posiadanie ten kraj roślina ta stała się jedynie źródłem alkoholu. W Rosji i Syberii ogonki liściowe były suszone na słońcu, powiązane w zbite pęczki, aż uzyskiwały żółty kolor, wtedy słodka cukrowata substancja krystalizuje na ich powierzchni, i były jedzone jako delikates. Bardzo aromatyczne są jadalne po ugotowaniu korzenie barszczu zwyczajnego. Nie napotkałem w literaturze na wzmiankę o użytkowaniu nasion. Kiedyś jednak ususzyłem przypadkowo garść zielonych nasion, miały fantastyczny anyżowy zapach, po dodaniu 1/2 l spirytusu i 2 łyżek miodu dały najlepszą nalewkę jaką znam. Przyrządzam ją każdego roku. Amerykański podgatunek barszczu zwyczajnego, często traktowany jako osobny gatunek Heracleum maximum (H. lanatum) był jedzony przez ponad 30 plemion zachodniego wybrzeża Ameryki. Jedzono obrane ogonki liściowe i bardzo młode pędy, suszone lub gotowane. Dla Indian Okanagon, Haisla i Hanaksiala był to wiosną jeden z podstawowych pokarmów. Thompson jedli jego pędy tylko do czerwca, potem robią się twarde, unikali także jedzenia zbyt dużych ilości na surowo, tak więc zwykle pędy gotowano. Oprócz tego w ogrodach uprawiany jest dużo większy barszcz Mantegazziego Heracleum mantegazzianum, pochodzący z Kaukazu, który dziczeje i wykazuje tendencję do ekspansji. Rozproszony jest na terenie całego kraju, szczególnie przy niektórych PGR-ach, gdzie był uprawiany jako roślina pastewna. Największe połacie tego barszczu znajdziemy miejscami w Beskidzie Niskim, szczególnie w Zawadce Rymanowskiej. Jego pędy zawierają duże ilości furanokumaryn, które działają drażniącą na skórę (głównie w słoneczne suche dni, tzw. fototoksyczność). Szczególnie wrażliwe na poparzenia są wargi oraz skóra osób o jasnej karnacji. Opryskanie sokiem przy ścinaniu roślin może spowodować powstanie ropiejących pęcherzy na skórze. Przypuszczalnie jednak po ugotowaniu jest to, jak wszystkie inne gatunki barszczu, cenna roślina jadalna. Furanokumaryny zawierają także inne gatunki z tego rodzaju, także barszcz zwyczajny, ale w mniejszych ilościach, tak że kontakt z liśćmi i łodygami powoduje lekką wysypkę lub pieczenie.

LILIA Lilium (liliowate Liliaceae)
W lasach całego kraju, choć niezbyt częsta, występuje lilia złotogłów Lilium martagon (uwaga, roślina chroniona), a w Tatrach i Sudetach spotykana jest lilia bulwkowa Lilium bulbiferum. Ponadto w ogrodach hoduje się liczne inne gatunki i ich mieszańce. Cebule lilii są jednym z najlepszych w naszej przyrodzie źródeł skrobi. Po ugotowaniu smakują trochę jak ziemniaki. Mogą być także suszone na zapas. Niestety wykopanie lilii oznacza zniszczenie rośliny, dlatego należy unikać niszczenia stanowisk chronionej lilii złotogłów. Cebule naszej leśnej lilii złotogłów były jadane przez Kozaków nadwołżańskich i Jakutów. Pomimo, że są małe (jedna cebula w stanie dzikim waży 2-15 g, na kilogram trzeba by zebrać około 150 cebul, co prawda cebule lilii ogrodowych są kilka razy cięższe), są łatwiejsze do przyrządzania niż ziemniaki, bo nie trzeba ich obierać, wystarczy jedynie umyć i gotować około godziny, aż zrobią się zupełnie miękkie, maziste, nie chrupiące. Liczne gatunki lilii są uprawiane na pokarm w Japonii lub/i Chinach (nasza rodzima lilia bulwkowa, a także L. tigrinum, L. auratum, L. concolor, L. lancifolium, L. speciosum), a L. pomponium jadana była przez Chińczyków,Tatarów i na Kamczatce. Cebule lilii są jednym z tradycyjnych składników "namono" potrawy serwowanej podczas Japońskiego Nowego Roku. Z otrzymanej z nich skrobi robi się także ciasteczka.

lilia

Cebule Lilium spectabile i lilii złotogłów L. martagon, suszone i zmielone były wraz z korzeniami łączenia baldaszkowatego Butomus umbellatus, pałki szerokolistnej Typha latifolia i krwiściągu większego Sanguisorba officinalis dodawane przez Jakutów (w XIX w.) zamiast mąki do potrawy zwane 'butagas'. Na Syberii cebule lilii jadano także gotowane z mlekiem. Amerykańskie gatunkii lilii były chętnie jedzone przez niektóre plemiona Indian. Gotowane lub smażone cebule Lilium columbianum były jedzone przez Indian zach. wybrzeża np. Okanagon i Thompson. Oto skład zupy warzywnej Indian Thompson: głowy łososi, korzenie Lewisia, cebule szachownicy Fritillaria lanceolata, cebule Lilium columbianum, jagody "suchej" odmiany świdośliwy Amelanchier alnifolia, suszone sproszkowane korzenie orlicy Pteridium aquilinum, siekana dzika cebula i korzenie karbieńca Lycopus uniflorus. Indianie użytkowali także następujące gatunki lilii: L. occidentale, L. pardalinum, L. parvum, L. philadelphicum i L. canadense. Najczęstszym sposobem ich przyrządzania było pieczenie w dołach ziemnych w żarze lub dodawanie do zup. Pyłek lilii może być zbierany jako wysokobiałkowy dodatek do potraw.

LIPA Tilia (lipowate Tiliaceae)
W naszych lasach występują dwa gatunki z tego rodzaju - lipa drobnolistna Tilia cordata, w całym kraju, i lipa szerokolistna Tilia platyphyllos, głównie na południu i zachodzie. Ponadto kilka innych gatunków jest uprawianych jako drzewa uliczne i parkowe. Młode liście lip są niezwykle smaczne, swoją delikatnością porównywalne z sałatą i funkią. Mają ciekawy słodkawy smak i lekko śluzowatą konsystencję. Choć większość liści robi się później łykowata, nawet późnym latem młode liście pojawiają się na odroślach u nasady pnia. Nagie liście lipy drobnolistnej są smaczniejsze od często włochatych liści lipy szerokolistnej. Już ksiądz Kluk podaje, że z mielonych orzeszków lipowych można robić rodzaj czekolady. Także później, w XIX w. francuski chemik Missa robił czekoladę ze zmielonych w moździerzu orzeszków i kwiatów. W Prusach próbowano nawet wyprodukować tą substancję na większą skalę, ale pasta ta łatwo się psuła (choć jest podobno bardzo smaczna). Z pni lip można otrzymywać wiosną, jak z brzozy, smaczny słodkawy sok. Swoją renomę lipa zawdzięcza najbardziej herbacie parzonej z jej kwiatów. Herbata ta jest stosowana także w ziołolecznictwie, szczególnie jako środek napotny przy przeziębieniach. W mniejszych ilościach działa uspokajająco, w większych pobudza jak prawdziwa herbata. Podobno starzejące się kwiaty lipy nabierają właściwości narkotycznych, dlatego do suszenia zbierać najlepiej kwiaty świeżo otwarte. We wsi, w której mieszkam ludzie obrywają całe gałęzie z kwiatami i suszą je na strychach. Kwiaty z gałęzi obrywają w wolnych chwilach, dopiero w jesieni lub zimie. Węgiel drzewny z lipy jest używany przy zatruciach, biegunkach, a sproszkowany do posypywania oparzeń. Popiół z drewna lipowego (lipy amerykańskiej Tilia americana) był wg Indian najlepszym rodzajem popiołu do ługowania niektórych trucizn z innych roślin. Gotowano go np. z żołędziami, aby pozbawić je taniny. świetne rezultaty daje także popiół z naszych rodzimych lip. Czipewejowie gotowali młode gałązki i pąki lipy amerykańskiej Tilia americana lub jedli je na surowo. Pączki lipy można jeść nawet w zimie. Są bardzo śluzowate, ale mogą stanowić ciekawą przystawkę albo dodatek do zup.

CZOSNEK Allium (liliowate Liliaceae)
Dziesiątki gatunków z tego rodzaju były i są jedzone przez znaczną część ludności świata, część z nich jest powszechnie uprawiana (czosnek, cebula, pory, szczypiorek itd.). W Polsce występuje dziko kilkanaście gatunków. Większość dzikich gatunków czosnku występujących w Polsce to drobne rośliny do 50 cm wysokości o wąskich liściach przypominających szczypiorek A. schoenoprasum. Mają jadalne cebule, liście (wiosną, kiedy są jeszcze miękkie) oraz wykształcające się na wierzchołku łodygi cebulki przybyszowe. Mają one smak podobny do czosnku uprawnego, ale zwykle słabszy. O ile do zwyczajnych potraw dodajemy jeden do kilku ząbków czosnku, w wypadku krajowych gatunków potrzeba jedną do kilku garści cebulek, aby nadać potrawie odpowiednio silny aromat. Najpospolitszymi gatunkami są czosnek zielonawy A. oleraceum (był kiedyś używany w Szwecji i W.Brytanii) i cz. winnicowy A. vineale (jedzony kiedyś w Anglii), rzadsze są cz.wężowy A. scorodoprasum (dawniej uprawiany w Europie) oraz nie tworzący cebul na wierzchołku łodygi cz. skalny A. montanum. Gatunki te występują głównie na różnego rodzaju suchych murawach, zwykle na podłożu bogatym w węglan wapnia. Żadnych cebul (ani podziemnych, ani nadziemnych) nie tworzy czosnek kątowy A. angulosum występujących na wilgotnych łąkach w dolinach większych rzek. W Syberii; nad górnym Jenisejem nazywany jest "myszej czesnok" i był (może nadal jest) zbierany i solony na zimę. Bardzo różny wyglądem i środowiskiem występowania od wyżej wspomnianych jest czosnek niedźwiedzi Allium ursinum. Gatunek ten rośnie w wilgotnych lasach liściastych głównie w górach i na pogórzu, choć pojedyncze stanowiska są rozsiane po całej Polsce (występuje np. w Puszczy Białowieskiej). Zwykle tworzy olbrzymie wielometrowe (albo i kilkukilometrowe) łany.

czosnek niedźwiedzi w kwietniu

Czosnek niedźwiedzi w fazie przed kwitnieniem - kiedy jest najsmaczniejszy.

czosnek niedźwiedzi w maju

Czosnek niedźwiedzi w czasie kwitnienia w maju robi się łykowaty, ale jest dalej jadalny.

Jego szerokie liście są bardzo smaczne na surowo (podobnie jak i cebule) i nadają się świetnie jako dodatek do kanapek i sałatek. Gotowane lub suszone tracą w pewnym stopniu czosnkowy aromat, ale były w wielu krajach od Anglii po Kamczatkę używane jako warzywo do zup. Roślina ta jest wciąż popularnym dzikim warzywem na Ukrainie, w Rosji (jako "czemsza") i na Kaukazie (np. w Czeczenii). W dramacie Czechowa "Trzy siostry", w akcie drugim pojawia się humorystyczny dialog, którego głównym tematem jest właśnie czosnek niedźwiedzi. W Moskwie, Lwowie i większości innych miast dawnego Związki Sowieckiego gatunek ten jest sprzedawany na targach świeży, kiszony lub solony. Czosnek niedźwiedzi wypuszcza liście z ziemi już na przedwiośniu. Kwitnie w maju, liście kwitnących osobników stają się łykowate i mniej smaczne. Liście obumierają w czerwcu i nie pozostaje po nich ani śladu, dla tego chcąc wykopywać cebule w lecie lub jesieni trzeba znać miejsce jego masowego występowania. Liście czosnku niedźwiedziego najlepiej zbierać w marcu i kwietniu. W Niemczech ostatnio robią się popularne poszatkowane solone liście tego gatunku zalane oliwą z oliwek. To naprawdę wspaniały dodatek do sałatek. Dosyć podobnym do czosnku niedźwiedziego gatunkiem, ale rozwijającym się trochę później, jest czosnek siatkowaty Allium victorialis, rzadki gatunek gór i pogórza.
Większość amerykańskich gatunków z rodzaju Allium była używana przez Indian. Najczęściej służyły jako przystawka lub dodatek do innych potraw, zwykle pieczono je w żarze lub w dole ziemnym. Czosnek pospolity Allium sativum od wieków był stosowany jako lekarstwo. Odkaża przewód pokarmowy, zapobiega nadmiernej fermentacji w jelitach, olejek czosnkowy wydzielający się podczas jedzenia sięga aż do płuc i dlatego czosnek jest stosowany przy chorobach przewodu pokarmowego, szczególnie przy przewlekłych nieżytach oskrzeli. Używany jest jako środek pomocniczy przy leczeniu miażdżycy i nadciśnienia. Uwaga, obniża ciśnienie krwi.